piątek, 18 grudnia 2015

Eiendo II Rozdział szósty



      Trzask.
  Zaczęła powoli otwierać oczy. Gdy dotarło do niej zbyt mocne światło, zmrużyła je szybko i poderwała się lekko do góry. Oparła dłonie na gruncie i rozejrzała się wokół; panował mrok i tylko przez małą szczelinę wpadał blask, który ją obudził. Chciała jak najszybciej skierować się w tamtą stronę, lecz coś ją zatrzymało. Obróciła szybko głowę i zauważyła, że jej ciało pokrywają wodorosty. Otworzyła szerzej oczy i buzię w geście zdumienia; jej włosy unosiły się na poziomie jej głowy. Na jej ciele osiadały się bąbelki znikomego powietrza, a wszystko to dzięki... wodzie.
  Przerażona próbowała uwolnić się spod macek wodorostów, wierzgając nogami i szarpiąc dłońmi w górę. Pomimo dłuższych prób, nie uwolniła się. Skoro nie mogła tego zrobić, zaczęła zastanawiać się nad swoją aktualną sytuacją; utknęła w najpewniej jakieś jaskini, morskiej jaskini. Jak to się stało?
  Enenra.
  Tak naprawdę nie wiedziała do końca, czy to na pewno był on. Wierzyła swojej intuicji.
  Pamiętała, że kierowali się na skałę, w którą najprawdopodobniej uderzyli. Czemu najprawdopodobniej? Dokładnie nie była tego pewna. W pamięci utkwił jej tylko stopniowo przyspieszający się galop konia, oraz jej marne próby zeskoczenia do wody. Właśnie! Próbowała się wtedy uwolnić, ale jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Głównie kończyny, które wydawały się być jakoby pod jakimś zaklęciem, czarem.
  Warknęła, gdy noga zamiast uwalniać się spod więzów, zaplątywała się jeszcze bardziej. Powiedziała coś do siebie i zdziwiona zamknęła buzię. Oddychała pod wodą! Co więcej: mówiła pod nią.
 - Ale...jak? – zapytała samą siebie i schyliła się ku dołowi.
  Od tego wszystkiego zaczęła ją pobolewać głowa. Westchnęła. Musiała się uspokoić i uporządkować wszystkie myśli.
 - Dobra Hitomi, spokojnie... Coś się wymyśli. Myśl logicznie: skoro możesz mówić pod wodą, to dasz radę z takimi roślinkami. – Prychnęła sama do siebie w myślach. Może i było to logiczne, tylko jak miała to zrobić?
  Opadła całkowicie na wodorosty i zaczęła rozmyślać. Woda jej uległa, na pewien sposób. Skoro miała choć trochę kontrolę nad tym żywiołem, to mogła spróbować trochę się nim pobawić. Z drugiej strony była to szansa, aby przekonać się o prawdzie przepowiedni.
  Na samym początku nic nie ruszyło. Próbowała tak kilka razy, kierowała myśli do jej nóg, wyobrażała sobie jak zrywa z nich wodorosty; bez sukcesu.
 - Uspokój się... – powtarzała sobie jak mantrę.
  Z upływem czasu światło, padające na jej ciało, zaczęło blednąć. Kierowała martwy wzrok na górę i czekała aż cokolwiek się zdarzy. Miała tak niby leżeć przez całą wieczność?
   Zamknęła oczy. Wyobraziła sobie swoje ciało, jakoby z niego wyszła. Widziała jak woda styka się z jej skórą. Przylegała do niej dokładnie, niczym ubranie. Przeniosła myśli na zaplątane ręce i nogi. Przecież woda osiadała się nie tylko na zewnątrz wodorostów, ale i w wewnątrz. To musiał być jej punkt odniesienia!
  Powoli w myślach zaczęła bawić się cząsteczkami wody, otaczającymi jej nogi. Zaczęła zwiększać ich objętość, poruszać nimi na różne strony, co doprowadziło do rozluźnienia więzów. Otworzyła oczy i uniosła lekko głowę, aby upewnić się, że to do czego doprowadziła nie było tylko jej tworem wyobraźni.
  Wodorosty unosiły się lekko, prawie niewidocznie, nad jej kończynami. Czuła, że musiała dalej kierować na nie myśli, aż do uwolnienia swojego ciała. Powoli zaczęła wysuwać nogi i ręce spod uwięzi. Gdy stanęła na własnych nogach, opuściła wcześniejsze myśli. Rośliny w tej chwili zaczęły się wspólnie zacieśniać, łączyć w kłębki i wrastać w podłoże.
 - Czyli, że to mogłabym być ja. Miło – mruknęła sama do siebie i spojrzała w górę.
  Musiała się dostać do tego otworu, a później...później poszukać jakiegoś wyjścia z tego całego basenu niewiedzy.
  Odbiła się od gruntu i popłynęła w kierunku wyżej wyznaczonym. Im była bliżej, tym zauważała większe szczegóły. Cała wnętrze było pokryte liśćmi, najpewniej winobluszczem. Gdzieniegdzie wystawały jakieś ostre, złote lub srebrne elementy. Zaciekawiona dotykała niektórych po drodze. Czasami chciała je wyciągnąć z ramion gałęzi, co niestety spotykało się z niepowodzeniem. Próbowała nakierować ku nim swoje myśli, ale widocznie jej zdolności nie były jeszcze dostatecznie wykształcone.
  Po jakimś czasie dotarła do szczeliny i wypłynęła z niej, przeciskając się.
  Woda. Nadal woda. Różnica była taka, że dało się cokolwiek zauważyć i można było po prostu stwierdzić, że znalazła się na dnie samego jeziora czy nawet morza.
 - No to co dalej...
 - Hitomi...
  Uniosła wzrok ku górze. Nic nie widziała.
 - Może mi się przesłyszało... – powiedziała sama do siebie.
  Nagle usłyszała dziwny dźwięk. Obejrzała się w prawą stronę i krzyknęła. Przed jej nosem ujrzała wielki pysk smoka, którego barwa łusek imitowała wodę. Miał długie, białe rzęsy oraz brwi, a jego ogon zakończony był srebrnymi zdobieniami. Wzrok kierował wprost na jej osobę, poruszając co chwilę nozdrzami, ukrytymi za długimi, falującymi pod wpływem wody, wąsami.  
  Skoro jego pysk był jak dziesięć jej postaci w wysokości i szerokości, to wstrząsały ją dreszcze, gdy miałaby zobaczyć jego całą sylwetkę. Zastanawiało ją jedno: czemu jej nie zabił?
 - Hitomi – odezwał się, choć nie poruszył ustami.
  Cofnęła się na tyle ile to możliwe, po czym zaczęła dokładnie obserwować majestatyczne tęczówki, odznaczające się na tle wody. Czemu wydawało jej się, że to...
 - Enenra.
 - Tak, to ja.
  Zanim cokolwiek przemyślała, rzuciła się na jego pysk i przylgnęła do niego. Prychnął tylko, ale nic więcej nie zrobił. Gdy zamknął oczy, nagle zrobiła coś, czego się nie spodziewał: uderzyła go pięścią w czoło. Nie zdziwił się, dlatego że go to zabolało (Piąstka dziewczyny w porównaniu do kilkumetrowego łba smoka?), tylko zaintrygowała go ta nagła zmiana jej postawy wobec niego.
 - Czemu mnie zabiłeś, Ty cholero nieczysta!
  Otworzył szerzej ślepia, po czym mruknął coś niezrozumiałego.
 - Jak Cię zabiłem?
 - No...skoro nie jestem w normalnym świecie, pływam sobie i ROZMAWIAM z Tobą pod wodą, to chyba coś znaczy. Przed chwilą myślami uwolniłam się spod przeklętych wodorostów, dzięki którym mogłam stać się skiśniętą dżdżownicą! – Zarzuciła mu, ostro akcentując ostatnie słowa.
 - Ty nic nie rozumiesz... Dlatego mówiłem, że to nie jest odpowiedni czas na Twoją przemianę.
  Ściągnęła brwi ku dołowi i założyła na krzyż ręce na klatce piersiowej, by następnie zorientować się, że nadal jest naga.
 - Chryste!
  Zaczęła zakrywać się dłońmi, na wszystkie możliwe sposoby. Gdyby Enenra był teraz w postaci człowieka, najpewniej obserwowałby ją z wielkim zainteresowaniem, nawet tego nie ukrywając. Musiał się jednak nad nią zlitować, by nic nie zaprzątało jej myśli w drodze do Eternitii. Czekała ją jeszcze długa droga.
  Zaczął się trząść, przymykając przy tym oczy. Przyglądała się jego poczynaniom, lekko zażenowana swoją nagością. Zaszokowana, ujrzała jak jego łuski zaczynają powoli odpadać. Niektóre odpadały w skupiskach, niektóre pojedynczo. Gdy skończył całą przemianę, zamachnął się ogonem, przybliżając przy tym zrzucone przez siebie części do jej osoby.
 - Co ja mam z tym zrobić? – Zaczęła je zbierać, zanim opadły na dno.
 - Okryj się nimi.
  Na początku spojrzała na niego jak na głupca, który stracił zdrowy rozsądek...ale cóż, był smokiem, człowiekiem, koniem i centaurem, plus Bóg wie co jeszcze; powinna mu zaufać. Łuski były wielkości jej dłoni, dlatego połączone dawały jej możliwość całkowitego okrycia. Nie wiedziała do końca jak ma sobie poradzić z podtrzymaniem na ciele swojego nowego odzienia, ale naprzeciw jej myślom wyszedł Enenra:
 - Użyj mózgu.
 - Słucham?
 - Użyj mózgu. – Westchnął i zawinął głową, po czym obrócił się o 180 stopni. – Skoro jesteś w stanie panować nad cząsteczkami wody, to na pewno poradzisz sobie z łuskami, które się z niej składają. Nakieruj na to myśli, uspokój się i nakaż im to zrobić.
  Na początku patrzyła na swoje ciało z kompletną pustką w głowie. Niby jak miała to zrobić? Nakazał jej wykonywać to co poprzednio, ale to przecież nie było takie proste. Szczególnie, że jeszcze trudno jej było w to uwierzyć i nad tym panować.
  Westchnęła i przyciągnęła łuski bliżej siebie. Zamknęła oczy i w spokoju zaczęła nakierowywać myśli na to, co miało powstać. Wyobrażała sobie jak łuski łączą się z jej naskórkiem, tworząc całość. Zaczęła czuć przyjemne dreszcze na ciele i lekkie mrowienie w okolicach klatki piersiowej, brzucha i narządów płciowych. Wygięła się do tyłu, nie przestając snuć wyobrażeń na temat swojego wyglądu. Zaczęła odczuwać w zupełnie inny sposób opływającą ją wodę. Poszczególne uszczypnięcia, zbudziły ją z transu.
  Odchyliła się zszokowana i spojrzała na swoje ciało. Gdzieniegdzie pokrywały ją łuski, zlewające się przy udach czy ramionach z normalnym ciałem, zakrywając dodatkowo jej narządy płciowe. Dotknęła dłońmi swojej szyi, gdyż zaczęła odczuwać tam nieprzyjemne uczucie towarzyszące otwartej ranie. Zdziwiona chropowatą powierzchnią i pofałdowaniami w pobliżu ucha, spojrzała w przypatrujące się jej tęczówki smoka. Były tak wielkie, że spokojnie mogła się w nich przejrzeć. I to co ujrzała, naprawdę ją zdziwiło: wyglądała zupełnie tak jak sobie wyobrażała, a jej szyję zdobiły ołowiane skrzela.
 - Gotowa?
 - Zależy na co.
  Skierował pysk ku górze i zaczął płynąć, aby wynurzyć się na powierzchnie. Nie zrobił tego jednak, lecz zawrócił i płynął ku jej osobie. Zanim cokolwiek zdążyła zrobić, wpłynął pod jej nogi, tak aby usiadła na jego kark. Chwyciła się go mocno i obserwowała co mijają w tak szybkim tempie. Płynął gdzieś, zapewne znając już to miejsce na pamięć.
  Podobało się jej. Mijali opustoszałe wraki statków, łódeczek, zniszczone budowle zamków, różne rośliny i rafy koralowe. Gdy przepływali przez ławice ryb, musiała trzymać głowę tuż przy jego ciele, aby nie dostać jakimś śledziem po twarzy (Wybaczcie, musiałam).
   Nagle Enenra zwolnił. Gdy panowała nad swoją równowagą, wychyliła się nieco za jego pysk i ujrzała ogromne zbiorowisko wszelakich morskich roślin i zwierząt. Wpływali tam powoli, a każdy ich ruch był obserwowany przez setki ślepi. Zanim dopłynęli do postawionej na wprost ich skały, zatrzymał się.
 - Zejdź. Teraz już musisz sama pokonać dalszą drogę.
 - Jasne, tylko czemu? Po co ja mam tam płynąć, Enenro?
 - Pamiętasz o przepowiedniach wyroczni? Tych, o których wam opowiadałem przy naszym pierwszym spotkaniu – tłumaczył jej, gdy znalazła się po prawej stronie jego pyska. – Powiedziałem wam wtedy, że o więcej wiadomości musicie zabiegać same. Nadejdzie taki czas, dzień i chwila, w której poznacie swoje zadania. To jest właśnie ten czas. Dla Ciebie.
  Utkwiła wzrok w skale, w której krył się tunel, do którego najpewniej miała wpłynąć. Obruszyła się, na samą myśl o małych żyjątkach, mogących wpełzać na jej ciało.
 - A co z Byakko?
  Zanim jej odpowiedział, uraczył ją chwilą ciszy.
 - Każda z was ma swój własny, określony czas na poznanie samych siebie i późniejszych celów. Byakko widocznie musi jeszcze trochę poczekać. Arthyen jej w tym pomoże.
 - Arthyen? – Zdziwiona, popatrzyła na niego.
 - Mój starszy brat. O nim też się dowiesz, poznasz go kiedyś. Nieważne. Idź już. – Ponaglił ją srogim spojrzeniem i zamachnął się ogonem, który tak nakierował siłę wody, że uniosła ją gwałtownie ku tunelowi.
 - Enenra!
   Patrzył na nią, jak próbuje złapać kontrolę nad równowagą. Gdy się uspokoiła, przypatrywała się w milczeniu wejściu do środka. Towarzyszył jej strach, ale również i ciekawość. Nie uciekała w popłochu jak sarna, raczej próbowała wszystkiego co nieznane, nie zważając często na konsekwencje. Po chwili wpłynęła do tunelu, zostawiając oddalonego Enenre z resztą morskich zwierząt.
 - Pamiętaj o spokoju... Eternitia w postaci wodnej, jest najgorszą i najbardziej wymagającą, spośród wszystkich czterech*.

    *    Odnośnie Eternitii – jak już wiecie z poprzednich rozdziałów, jest to jedna z najważniejszych (I raczej jedynych) wyroczni w Eiendo, zaraz obok Dallas. Jest kilka różnic pomiędzy nimi, które oczywiście będą wyjawiane i wyjaśnianie w kolejnych rozdziałach. Żeby wam jednak nie narobić mętliku na koniec, podam szybciej wyjaśnienie ostatnich słów Enenry:
Eternitia w czterech postaciach/żywiołach: jak już sama nazwa wskazuje, ta wyrocznia nie będzie miała tylko jednej postaci. Będzie miała takie samo rozumowanie o wszystkim, taką sama pamięć i wiedzę, z tym że będzie się dzieliła na cztery światy: świat wodny, świat ognia, świat powietrza i świat ziemi. W każdym z tych światów ukazuje się w inny sposób (Chodzi tutaj o wygląd, nie o zdolności), będąc tą samą osobę. Czyli, dla wyjaśnienia, w postaci wodnej, będzie miała kolor skóry niebieskawy, a w postaci powietrznej, będzie przeźroczysta. To oczywiście przykład, ponieważ wszystko będzie rozszerzane i dokładnie tłumaczone w rozdziałach. Eternitia panuje nad wszystkimi żywiołami i jest wszechwiedząca, osłuchuje naturę, dzięki której przepowiada przyszłość i inne rzeczy.

Wybaczcie za błędy, nie sprawdzałam tego dokładnie. Chciałam to jak najszybciej wkleić. Jestem bardzo zmęczona, dlatego mogą pojawić się lekkie niedociągnięcia. Dzięki za uwagę i cześć :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz