- Nie wiem czy sobie
czymkolwiek na to zasłużyłaś. - Prychnął, wiercąc się i
jednocześnie szukając wygodnej pozycji.
- Jestem z tobą już
rok w związku. Nie jedna osoba by Cię udusiła, a ja wciąż Cię
kocham jak szalona.- Aż się sama do siebie uśmiechnęłam. To
była prawda. Normalna osoba nie wytrzymałaby z tym człowiekiem
nawet dnia. Ja jestem z nim już rok.- To ogromny wyczyn i oczekuję
nagrody.
- Może jak
wytrzymasz jeszcze rok. - Ton jego głosu wciąż był zimny co
oznaczało pewnie, że nie ma ochoty się droczyć.
- W porządku.
Dobranoc.- Odpuściłam bo wiedziałam, że do niczego mnie dalsza
rozmowa nie zaprowadzi.
Leżałam i czułam że Hiro nie śpi. Pewnie myślał nad jutrem. Ten człowiek
kochał żyć następnym dniem. Ja nie spałam, bo wciąż bolała
mnie ręka i brzuch. Czemu ona nie weźmie jakiejś tabletki? Pewnie
tak sobie pomyślicie. Jednak na nas nie działają tabletki i zioła,
tu jest problem.
Słynę ogólnie z
pewnego rodzaju ADHD, które nie pozwala mi za długo siedzieć w
jednym miejscu, jeśli nic się nie dzieje. Tak więc po kolejnych
pięciu minutach odpuściłam i wstałam. Mimo wszystko starałam się
być cicho. Czułam że się gapi na to co robię. Ja natomiast
ewidentnie miałam go w dupie. Wzięłam z fotela jego szatę, gdyż
nic innego pod ręką nie miałam, a w pozostałych częściach
pałacu nie było tak ciepło. Pierwszym celem była oczywiście
lodówka. Tak! Takie stwory jak my też miały kuchnię i lodówkę.
Wcale nie piłam krwi i nie byłam żadnym wampirem. Wampiry w naszym
świecie to były zwykłe pasożyty i nie pytajcie dlaczego. Po
prostu już tak było, jak się tu pojawiłam. Otwarłam jakże
magiczne wrota i wyjęłam ze środka sok pomidorowy. Taka zwykła
rzecz, a cieszy. Zamknęłam lodówkę i usiadłam na blacie.
Oczywiście już chwile wcześniej zorientowałam się że Hiro lezie
za mną. Tak więc po sekundzie stał naprzeciw mnie.
- Co jest? - Czy mi
się zdawało czy słyszałam troskę w jego głosie.
- Nic, wciąż mnie
boli. No i mam głupie myśli. Nie umiem przez nie spać. -
Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Jakie? - Zadając
to pytanie, oparł się o blat po drugiej stronie. Oczekiwał zapewne
jakiejś długiej opowieści lub czegoś w tym rodzaju.
- Jak to jest... że
Ty mnie jeszcze nie zabiłeś?
- Słucham? - W
pierwszej chwili obdarzył mnie spojrzeniem mówiącym dobitnie
„kobieto, weź ty się lecz!”
- Tyle razy rzucasz
we mnie rzeczami i mną, podczas kłótni. Masz wtedy tyle nienawiści
w oczach że gdybyś chciał zabiłbyś mnie jednym spojrzeniem.
Dlaczego wziąłeś mnie za swoją, skoro tak naprawdę chyba zawsze
moja osoba Cię drażniła? Dlaczego mówisz mi że mnie kochasz,
skoro nigdy nie chcesz mi tego pokazać. Zawsze Cię nie ma. Wiem.
Masz swoje sprawy. Władca i tak dalej... ale ja wciąż żyje.
Jestem Ci potrzebna w jakimś innym celu prawda? Przyznaj się, że
musisz mnie mieć blisko z innego powodu. - To co mówiłam było
szczerą prawdą. Kochaliśmy się tylko raz. Zaraz po tym kiedy
„wyszłam za niego”. Nigdy mnie jednak nie pocałował... wiecie, tak porządnie. Nigdy.
Wiedziałam zawsze, że tak naprawdę mnie nie kocha... ale tkwię
przy nim jak ta debilka, bo ja mimo wszystko się w nim zakochałam.
- Marudzisz i
wymyślasz jak zawszę... wiesz przecież że...
- Dość. Dziś.
Dziś chcę to wiedzieć! Nie kiedy indziej. Po co Ci jestem
potrzebna?!
- Zbudzisz
wszystkich.
- W dupie mam
służbę. Po co?
- Nie mogę Ci
powiedzieć.
- Czyli jednak...
wiedziałam. Od zawsze... ale wiesz co? Ja Ci teraz coś powiem.
Wynoszę się stąd czy Ci się to podoba czy nie! - Miałam wstać,
spakować się i wyjść... ale to nie jest jakaś tam telenowela moi
drodzy. Zrobiłam coś czego nigdy nie próbowałam i nie wiedziałam
jak Hiro zareaguje. On ostatecznie, podczas kłótni, przy której
cała kuchnia poszła w pizdu, zamknął mnie w piwnicy i kazał
zmądrzeć.
Ja siedziałam tu już
trzeci dzień i wyłam. Nie dlatego, że ciemno, że szczury, że byłam w piwnicy. Dlatego, iż potraktował mnie w taki okrutny
sposób. To był dowód że tak naprawdę chyba nic do mnie nie czuł
przez ten rok. Złamał mi serce, no a ja jestem dziewczyną. Mam
uczucia więc wyłam.
Czwartego dnia
miałam już naprawdę dość. Smutek zastąpiła wściekłość.
Wkurwiona jak jeszcze nigdy, gdy tylko drzwi otwarły się po raz
kolejny, by kucharka mogła wnieść mi jedzenie, rzuciłam się na
nią. Kiedy kobieta otrzepała się, mnie już nie było. Wiedziałam
że Hiro o tej porze nie ma więc korzystając, że kobieta jeszcze
nie dała mu znać, pobiegłam do sypialni i to co zastałam sprawiło
że serce mi dosłownie stanęło. Na łóżku leżała jakaś inna
kobieta. Spała sobie w naszym łożu. Cztery dni! Tylko cztery dni!
Nie budząc jej, wzięłam swoje rzeczy. Już miałam wyjść.
Naprawdę. Jednak targała mną tak ogromna chęć zemsty że nie
potrafiłam się powstrzymać. Stanęłam obok łóżka i zdając
sobie sprawę, że tym co zrobię wydam na siebie wyrok śmierci,
wzięłam nóż i wbiłam go w jej plecy. Wiedziałam doskonale kim
jest ta kobieta. Jedna z wysoko postawionych dam z gatunku, który
był jakże łatwy w zabiciu. Wystarczyło złamać odpowiedni kręg
w kręgosłupie i wyjąć spod niego coś podobnego do serca. Kobieta
zdążyła się jedynie rzucić na łóżku. Z ręką ubrudzoną we
krwi, wyszłam z pałacu. Nie przeszło mi. Wciąż byłam zła.
Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak źle. Nie wiedziałam co
ze sobą zrobić. Teraz nie byłam chroniona. Uciekłam od Hiro o
czym wiedziały już pewnie wszystkie stworzenia, zabiłam wysoko
postawioną osobę, czym wydałam na siebie wyrok śmierci. Jedyną
moją szansą była ucieczka w najgłębsze zakamarki lasu.
Niepotrzebnie uciekałam tak daleko w przyszłość, gdyż gdy tylko
zbliżyłam się do bram, Hiro na mnie czekał. Był teraz moim
wrogiem.
- Zabiłaś ją. - W
oczach miał totalną obojętność, co totalnie mnie nie zaskoczyło.
- Zabije tysiąc
innych, jeśli dotkną czegoś mojego.
- Mimo tego co ci
zrobiłem, ty wciąż tak ślepo mnie kochasz?
- Hahaha kurwa...
litości. - Nie wiem skąd brałam odwagę, ale zbliżyłam się do
niego tak, że teraz napierałam na jego klatkę piersiową. -
Mówiłam o łóżku. Sama je wybierałam dla siebie. Ty nie byłbyś
tego wart.
- Naprawdę... czy
nigdy nie będziesz posłuszna? - Pokiwał głową jakby w załamaniu
i roześmiał się a ja wściekła pchnęłam go na jakiś metr.
- Nie.
- Villemo. - Nigdy
nie mówił do mnie po imieniu. Byłam więc nieco zmieszana - Zostań
ze mną.
- Po co? - W tamtej
chwili chyba oboje pałaliśmy do siebie pewnego rodzaju nienawiścią.
- Zabiłaś kogoś
kto był ważny dla naszego świata. Wydając na siebie wyrok
śmierci, uciekasz w las gdzie każda napotkana osoba tylko czeka
żeby Cię zabić. Ja zatuszuję wszystko i będzie tak jak kiedyś.
- Z jedną różnicą.
Moje łóżko trzeba będzie wymienić, a ty będziesz musiał
znaleźć sobie inną komnatę, bo inaczej rozszarpię Twoje ciało
na strzępy. - Nie miałam innego wyboru. Nic mi chyba na razie nie
szkodziło z jego strony.
- W porządku. Niech
tak będzie. Nie będziesz jednak mordować mojej każdej napotkanej
w pałacu kochanki?
- Jak nie wlezie mi
do łóżka to nie.
- Umowa stoi.
- Jakieś zasady? -
Spytałam kpiąco.
- Jedna. Nie dotykaj
mnie i nie zbliżaj się do mnie. Jak przyjdzie pora, to Ci powiem
czym jesteś.
- Tak, jasne. Nie
mam zamiaru nawet na Ciebie patrzeć.
Słowa dotrzymałam.
Minął miesiąc a my żyliśmy obok siebie, jakbyśmy się totalnie
nie znali. Hiro co jakiś czas sprowadzał do domu kochanki. Nie
byłam osobą, która się oszukiwała i miałam świadomość że
jestem o niego zazdrosna. Tu już nawet nie chodziło o łóżko.
Mimo wszystko Hiro kiedyś był mi bliski. Pewnego dnia, wreszcie się
do mnie odezwał. Kiedy wychodziłam z sypialni, spojrzał na mnie i
powiedział:
- Wszystkiego
najlepszego kochanie. - To jedno słowo... było tak przesycone
jadem, że zaczęłam się zastanawiać po co było to wszystko.
- Słucham?
- No cóż. Masz
dziś swoje urodziny. Zrobię więc wyjątek. - Po chwili podszedł
dość blisko i objął mnie. No do cholery jasnej! Co on sobie
myślał?! Nie zastanawiając się długo, z całej siły kopnęłam
go w krocze. Nawet w tym świecie faceci mieli to miejsce bardzo
czułe, dlatego w ciągu sekundy upadł na ziemię.
W tamtej chwili
poczułam że mam dość. Jeśli wyjdę i mnie zabiją, to trudno.
Nie zamierzałam dłużej z nim żyć. Kucnęłam obok swojego byłego
mężczyzny i wysyczałam mu do ucha.
- Nigdy w życiu nie
będziesz miał nade mną władzy. Nie wiem jaki miałeś cel we
wszystkim co robiłeś kiedyś i już mnie to właściwie nie
obchodzi. Wynoszę się z twojego zamku, jak najdalej od twoich
rządów. Mogę zginąć? Cóż, trudno. Jakoś dam radę, a Ty...
spróbuj na mnie kogoś nasłać to wrócę tu pewnego dnia,
silniejsza od ciebie i powieszę Twojego chuja nad kominkiem. -
Wyszłam.
Minęły trzy dni,
a ja po prostu włóczyłam się po miastach, wsiach, lasach. Ludzie
już mi się nie kłaniali, co pewnie było spowodowane tym, że
odeszłam od wielkiego pana Hiro. Dwa razy próbowali mnie okraść,
mimo że nic nie miałam. Wyobrażacie to sobie? Dwa razy. Szłam
właśnie kolejną ścieżką w lesie, kiedy w oczy rzucił mi się
mały domek. Nie wyglądał jak od Baby Jagi. Normalny domek. Taki
jakie budują ludzie. Zawahałam się przez chwile wyczuwając, kto
czeka na mnie w środku. Wiedźma. Nie było wątpliwości. Dookoła
domu czułam zapach czarnych jeżyn. Tylko wiedźmy mają obsesje na
ich punkcie i sadzą je dookoła domu. Odstraszają w taki sposób
swoich zmyślonych wrogów. Ponoć jakieś stworzenia podobne do
tygrysów, ale ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam.
Zapukałam do drzwi. Już po chwili otwarła mi dość kuso ubrana,
seksowna kobieta.
- Witaj złociutka.
Ah... ty jesteś Villemo.
- Ta, ta... ta od
Hiro.
- Jakiego Hiro? -
Spytała kobieta, kompletnie zdziwiona. No tu to mnie baba zagięła.
Jeśli nie znała mnie dzięki Hiro to skąd?
- Hiro to mój
mąż... znaczy...on jest dość wpływową w naszym świecie osobą.
- Ah... ten Hiro.
Nie złociutka, nawet nie wiedziałam że masz z nim coś wspólnego,
więc nie myśl że znam Cię dzięki niemu. No ale, nie rozmawiajmy
już przez próg. Proszę, wejdź do środka. - Uśmiechnęła się
dość sympatycznie jak na wiedźmę. Weszłam więc, a moim oczom ukazał się ogromny salon. Dość nowoczesny.
Był telewizor, stereo.
- Jesteś wiedźmą
prawda?
- Oh, bez przesady.
Mów mi Lidia. Wiem o co chcesz spytać. Zapewne zastanawiasz się
gdzie kocioł i czarny kot. Niestety muszę Cię rozczarować.
Czarownice wyglądają i żyją normalnie. Mam kota, ale jest rudy. W
sumie to nie jest mój tylko mojej córki. W tej chwili biega gdzieś
po lesie. Zapewne szuka Riv.
- Riv?
- Oh wiesz. To te
pseudo tygrysy przed którymi my, wiedźmy tak się chronimy. Powiem
Ci jednak, że dla mnie to tylko legenda a sadzenie jeżyn traktuje
jak tradycje. Wątpię jednak żeby gdzieś w naszym świecie żyły
jeszcze te zwierzęta. Jednak Tula wciąż nie traci nadziei.
Przeczytała pełno książek o nich i uparła się że je znajdzie.
- Gdy byłam młodsza
też taka byłam. - Uśmiechnęłam się do niej pochlebiająco.
- Jest w twoim wieku
- sprostowała.
Cóż... byłam w
szoku. Tyle lat, a wciąż żyje marzeniami.
- Czy ona
odziedziczyła Pani zdolności przewidywania? - Wolałam się upewnić
czy mam przy tej dziewczynie uważać na zawartość swojej głowy.
- Ah... Droga
Villemo. Tula odziedziczyła zdolności po ojcu. On już nie żyje,
ale wierz mi że był wielkim magiem. Na razie rozwija umiejętność
panowania nad podstawowymi żywiołami. Wodą, ogniem, ziemią i
powietrzem. Trochę się martwię bo coraz więcej w niej wody, a nie
chcę żeby skończyła jako spokojny strumyczek. Ale ty....
nareszcie się pojawiłaś. Teraz wszystko się zmieni.
- Ja? Czemu? Co mam
zmieniać? - Kobieta ewidentnie potrafiła mnie zaskoczyć.
- Jesteś jej
przeznaczona. To się czuje. Może dzięki Tobie ona wreszcie wywoła
w sobie ogień, a Ty, dzięki niej, może wreszcie staniesz się
całkowitą reprezentantką swojej rasy, która wyginęła już dawno
temu.
- Jaka to była
rasa?
- Kochanie. Nie mogę
powiedzieć Ci dużo, bo musisz sama siebie poznać, ale jesteś
silniejsza niż Ci się wydaje. Gdy osiągniesz pełną dojrzałość
rasową, ten cały Hiro spadnie z piedestału. - Wiedziałam że nie
wypada ale kiedy wspomniała o Hiro, w duchu się uśmiechnęłam że
już niedługo, będę w stanie go zniszczyć. W głębi duszy zastanawiało mnie jednak to, że nie zabił mnie znając prawdę. Wręcz przeciwnie, trzymał mnie blisko... tylko po co?
- Coś jeszcze
powinnam wiedzieć? - Naprawdę ciekawiło mnie to co Lidia mówiła.
Nawet jeśli tylko robiła sobie ze mnie żarty.
- W twojej rodzinie
było wiele podziałów. Głównymi podziałami byli łowcy, którzy
świetnie polowali, lotnicy, którzy dosiadali smoków i...
- Smoki nie
istnieją. - Mimo że żyłam tu już parę lat to wciąż pozostały
we mnie pozostałości człowieczeństwa, a smoki jakoś za bardzo
kłóciły się z tym w co wierzyłam. Fakt że często o nich
marzyłam, ale to tak jak każde dziecko.
- I najważniejsi -
kontynuowała – Władcy. Walczyli umysłem. Telepatia i takie tam.
Cóż. W każdym razie władzę sprawowali najsilniejsi i najbardziej
wpływowi przedstawiciele podziałów. W dniu sądu, nie chcąc żeby
ich rasa wyginęła na zawsze, zwrócili się z pomocą do wiedźmy.
Naszej bogini. Była najwspanialszą wiedźmą w historii czarownic.
Dlatego wiele z nas uważa ją za boginie. Wracając. - Słuchałam
tej kobiety, nie będąc w stanie jej przerwać, a każde słowo
chłonęłam jak gąbka. - Wiedźma obiecała im że kobieta, której
uda się ujść z życiem urodzi dziecko. Dziewczynkę, przy której
porodzie umrze, składając jednocześnie siebie w ofierze.
Dziewczynka ta będzie połączeniem każdej grupy ich rasy. Łowców,
lotników i władców. Jednak żeby nie było za pięknie będzie ona
uzależniona od jednej osoby i ta jedna, jedyna osoba będzie miała
nad nią władzę. Jak myślisz, kto? - Uśmiechnęła się do mnie
ze łzami w oczach, a ja zrozumiałam.
- Tula. Pani córka.
- Dokładnie. Kiedy
się dowiedziałam byłam wniebowzięta, bo wiem że razem możecie
zmienić wszystko na lepsze. Możecie połączyć światy, żeby nikt
nie musiał już cierpieć tak jak Ty. Żeby portal runął.
- Pani córka... -
Jakoś wciąż to do mnie nie docierało. W głowie zaczęły się
pojawiać pytania. Co jeśli się nie polubimy? Jeśli... nie
dokończyłam myśli bo oczywiście Lidia wszystko usłyszała
- Osoby będące dla
siebie przeznaczeniem są połączone zwykle taką więzią, że
wątpię by którakolwiek z was stanęła przeciw drugiej.
- Ah... Mam pytanie.
Dlaczego Hiro nie chciał mi o tym powiedzieć, no i jak nazywa się
moja rasa?
- Ahhh... Hiro.
Haha. Jego przodkowie od zawsze pragnęli pozbyć twoją rasę
władzy. Po śmierci wszystkich twoich przodków, udało się im.
Teraz głównym władcą jest Hiro. Niewiedza opóźnia rozwój
twoich zdolności. Zapewne chciał żeby to się nigdy w Tobie nie
obudziło. Co do rasy. Wydaje mi się że już za dużo Ci
powiedziałam. Sama w swoim czasie odkryjesz ich nazwę. Wiedz jednak
że jesteś cholernym przeznaczeniem i tak jak na filmach, wszystko
zależy od Ciebie. Licz się też z tym, że z czasem gdy wszystko
zacznie się uwalniać i będziesz potrafiła coraz więcej, pojawiać
się będzie coraz więcej przeciwników, o których Ci się nawet
nie śniło. Hiro, to będzie wtedy najmilsze co Cię spotka. Dlatego
warto wierzyć. - Nie zdążyłam się zastanowić nad wszystkim, w
momencie w którym drzwi trzasnęły, a ja ujrzałam przed sobą
dziewczynę. Możecie mi nie wierzyć ale poczułam się tak jakby
głębia, którą kryły w sobie jej oczy, była cząstką mnie.
Wydawało mi się że się polubimy do momentu, w którym się nie
ukłoniła.
- Hej. Jestem Tula.
Bardzo miło mi Cię poznać. - Powiedziała to tak spokojnym głosem
że aż coś we mnie zawrzało.
~
No i pojawił się kolejny rozdział Rzeczywistości. Wszystko co jest tutaj opisane to mój wymysł. Na pewno informacje na temat czarownic jakie będą tu zawarte nie będą pokrywały sie z tym co jest przyjęte w rzeczywistości. Podobnie będzie z innymi stworzeniami, no ale co się dziwić... w końcu to opowiadanie fantasy. Mam nadzieję że miło się czytało! ;)
~` Hitomi
~
No i pojawił się kolejny rozdział Rzeczywistości. Wszystko co jest tutaj opisane to mój wymysł. Na pewno informacje na temat czarownic jakie będą tu zawarte nie będą pokrywały sie z tym co jest przyjęte w rzeczywistości. Podobnie będzie z innymi stworzeniami, no ale co się dziwić... w końcu to opowiadanie fantasy. Mam nadzieję że miło się czytało! ;)
~` Hitomi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz