sobota, 14 czerwca 2014

Z Deszczu W Słońce


Przepraszam za błędy. Wstawiam rozdział trzeci. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny. Póki co jestem w trakcie pisania one-shota. Miłego czytania~`Hitomi 


                        Rozdział 3

Jeszcze chwile porozglądał się po pomieszczeniu. Właśnie miał zamknąć drzwi na zamek, gdy spostrzegł, że go nie ma. O ludzie! Jak można nie mieć zamka w drzwiach od łazienki? Lekko skrępowany, gdyż w każdej chwili ktoś mógł wejść do łazienki, wszedł pod prysznic. Nieumyślnie puszczając od razu na zimną skórę ciepłą wodę. Aż zacisnął zęby z powodu niemiłego uczucia. Zmniejszył temperaturę wody i już po chwili rozgrzany znów mógł puścić cieplejszą. Umył się szybko, gdyż nie chciał by właściciel posądził go o zużywanie wody. Wyszedł spod prysznica. Jego wzrok przyciągnęły ubrania leżące na krześle tuż obok drzwi. Czyli jednak właściciel wszedł bez pozwolenia podczas gdy on się mył. Miał ochotę zrobić mu awanturę, choć z drugiej strony, on w końcu tylko przyniósł mu ciepłe ubrania.

Po chwili krzątania się po łazience w poszukiwaniu ręcznika, był ubrany i czysty. Jedynie włosy miał jeszcze lekko wilgotne. Zanim wyszedł z łazienki oczywiście wszystko posprzątał na tip-top. Żeby nie było, że jest jakimś flejtuchem.

Miał zamiar udać się do sypialni, jednak znów zaburczało mu w brzuchu. Co z tego że już zjadł? Mizuki mógł jeść ciągle i nie tył, wciąż będąc głodnym. Ruszył więc w stronę kuchni. Wbrew jego przekonaniu Keizo tam nie było. Ani w salonie, ani w kuchni. Cóż... nie zastanawiając się dłużej nad miejscem pobytu wilkoluda, zrobił sobie 4 kanapki i po zjedzeniu ich poszedł się zdrzemnąć. Jakże bezcenna była jego mina, gdy zastał mężczyznę rozwalonego na całe łóżko i śpiącego sobie smacznie pod ciepłą pościelą. Zaczął się zastanawiać co zrobić, jak obudzić mężczyznę i nie wnerwić go? Wystarczyłoby żeby Keizo się posunął, a on już miałby się gdzie położyć ale nie, bo po co? Podszedł do łóżka i dotknął nagiego ramienia mężczyzny. Przez głowę przebiegła mu myśl czy mężczyzna ma coś na sobie nie licząc pościeli? Skoro jego ramiona są nagie, to kto wie co zastanie niżej. Odpędził te frustrujące myśli i szturchnął ramieniem śpiącego.

- Keizo - odchrząknął

Mężczyzna otworzył oczy i obrócił głowę w jego strone jak oparzony.

- Dlaczego mnie budzisz? - Mizuki zdążył zauważyć że Keizo w przeciwieństwie do większości mężczyzn nie ma mocnego snu a gdy sie go obudzi to nie wykazuje żadnej agresji czy nawet złego humoru. W głosie mężczyzny dało się słyszeć jedynie pretensje.



- Mówiłeś że śpimy w jednym łóżku, też chciałbym spać.



- I gdzie jest problem?



- No sęk w tym że leżysz na całym łóżku. - Keizo spojrzał na niego, na łóżko i na to w jak dziwny sposób leży na łóżku.



- Racja. - Wstał z łóżka i stanął na przeciw zaskoczonego Mizukiego. - Teraz możesz spać. - Keizo lekko chwiejnym krokiem ruszył w stronę drzwi jednak nie zdążył wyjść, zatrzymany przez głos młodszego.



- Gdzie idziesz? Nie będziesz spał? Jest późno - Jakby na dowód, zmartwiony Mizuki wskazał na ciemności za oknem.



- Rzadko sypiam. Prawie wcale, odechciało mi się spać. Jadę do miasta. Możesz zamknąć drzwi od domku od środka bo pewnie wrócę rano. - Znów został zatrzymany.



- Zaczekaj. Dokąd? O tej porze? - W jego głosie dało się słyszeć jedynie wielkie zdziwienie.



- Na cmentarz. - Nie zważając już na dalsze pytania chłopaka wyszedł z domu, pośpiesznie ubierając się w bokserkę jak i w kurtkę i zgarniając ze stolika klucze od auta i domu.



*~~~*



Nie wiedział która była już godzina ale z tego co widział, robiło się jasno. Siedział przed grobem żony dopiero od kilku godzin i po raz pierwszy od bardzo dawna zachciało mu się w tym miejscu spać. Zdziwiony swoim nagłym znużeniem, wrócił do domu. Droga była dłuższa gdyż z powodu zmęczenia, już prawie trzy razy wpadł do rowu. Na szczęście o tej godzinie po drogach samochody jeździły sporadycznie. Kiedy wreszcie wszedł do domu a następnie, rozebrany już do bokserek wkroczył do sypialni od razu padł na swoją stronę łóżka. Materac aż podskoczył, jednak chłopak obok spał jakby uśpiony, nie reagując zupełnie na otoczenie. Wstał, wyjął sobie osobną kołdrę po czym znów wrócił do łóżka i gdy tylko zamknął oczy zasnął głębokim snem, jakiego nie miał od lat.



*~~~*



Mizuki nie spał już od jakiś 10 minut i bezustannie wlepiał swój wzrok w śpiącego obok mężczyznę. W jego głowie kołatało się bardzo dużo myśli jednak, jedna z nich nie dawała mu spokoju a mianowicie - Kiedy ten mężczyzna wrócił? Po kolejnych chwilach rozmyślania, postanowił że spyta go o to kiedy ten się obudzi. Kiedy już chciał wstać. Naszła go dość dzika myśl. A gdyby tak sprawdzić czy mężczyzna jest nagi? Boże nie... Mizuki lecz się. To obcy facet a ty o czym myślisz! Idiota! Ocknij się. Ten mężczyzna to palant. Odpędził te nieproszone myśli, machając głową jakby na rozgrzanie mięśni.



- Mmm... Yoko. Nie... przepraszam. - Keizo zupełnie nie świadomnie zaczął wypowiadać słowa przez sen a Mizuki z zainteresowaniem położył się obok i przysłuchiwał temu co mówi śpiący obok osobnik. - Ja nie chciałem... nie. Nie rób tego! Przepraszam Cię! Nie odchodź!- Mizuki przyjrzał się mężczyźnie i spostrzegł kilka łez spływających po twarzy Keizo wykrzywionej w lekkim grymasie bólu. Chłopakowi ten widok zaparł dech w piersiach. Ten mężczyzna płakał. Fakt że przez sen, ale płakał. Jak mógłby nie zareagować. Zaniepokojony coraz głośniejszym szlochem mężczyzny, Mizuki zaczął nim potrząsać i nawoływać. Jednak tym razem mężczyzna nie zbudził się jak wcześniej. Spał jak kamień, torturowany we śnie.



- Keizo! - Kolejne mocne szturchnięcie. Szturchnięcie? Hah... Mizuki praktycznie uderzał jego plecami o pościel by go zbudzić. W pewnej chwili tak się zaplątał w pościeli swojej i mężczyzny że zleciał z nim z łóżka. Na szczęscie... uprzednio na ziemię zleciały poduszki - dzięki czemu starszy nie uderzył głową w posadzkę.





*~~~*

Słyszał że ktoś go woła jednak, wołanie to było tak stłumione że ledwo dosłyszalne. Przed jego oczami wciąż leżała jego żona, która znów obwiniała go o to wszystko co się wydarzyło. W pewnej chwili w ułamku sekundy, poczuł się jakby latał. Jednak nie trwało to długo i nieświadom niczego Keizo od razu się ocknął. To był tylko sen... kolejny sen. Mam już tego dość. Z zamyślenia wyrwało go cichce „uff“ i co spostrzegł? Tego nowego leżącego na jego torsie. Na dodatek na ziemi! Co on robił pod nim, na ziemi?!



- Ty! - Zerwał się do pozycji stojącej jakby najważniejsza osoba świata wydała mu rozkaz. Chłopaka oczywiście, dość niedelikatnie pociągnął za sobą. Teraz stał na przeciw niego nieźle wkurwiony.- Co ty odpierdalasz?! Powiedziałem że masz mnie nie dotykać w taki sposób gówniarzu... a ty co robisz?! Molestujesz mnie kiedy ja śpię?!- Mizuki już trzeci raz starał się przerwać mężczyźnie, jednak Keizo był tak wzburzony swoim snem i tym co później zobaczył ze nie panował nad swoim słowotokiem. - Dziś wracasz do miasta! Choćbym Cię miał wysadzić na pierwszym lepszym przystanku. Brzydzę się tobą! Lepiej się ogarnij bo to będzie ostatnie twoje 5 minut w tym domu! - Wyszedł trzaskając drzwiami od sypialni i od razu udał się do łazienki wziąć prysznic. Trochę mu to pomogło opanować się. Doszedł do wniosku że za bardzo naskoczył na chłopaka... no ale przecież mieli umowę że on nie będzie go dotykał a ten co zrobił?! Leży na nim.. między jego nogami! To niedorzeczne. Nigdy nie był w takiej sytuacji przez co poczuł się dość dziwnie w tamtej chwili.



Wyszedł ubrany w same spodnie do salonu i co zastał? Mizukiego który siedział jak gdyby nigdy nic na kanapie. Podszedł do chłopaka i stanął na przeciw niego.

- Czy nie miałeś być już przypadkiem ubrany?

- Kim jest Yoko? - Mizuki spojrzał na Keizo z zaciekawieniem. Boże jakie ten facet miał ciało. Starał się patrzeć mężczyźnie w oczy gdyż gdy tylko jego wzrok zaczynał błądzić po torsie starszego, robiło mu się gorąco. Za gorąco. Kiedy Keizo poszedł się myć, on obmyślił sobie wszystko i doszedł do wniosku że musi tu zostać. Nie! On raczej chce tu zostać.

- S..słucham? - Skąd on do cholery wie o Yoko? Czy coś mu wczoraj powiedziałem? O matko...Co ja zr...

- Mówiłeś przez sen i płakałeś. Chciałem Cię obudzić bo się wystraszyłem ale zaplątałem się w pościel i runąłem razem z tobą na ziemię. Wiem jak to mogło wyglądać ale w życiu bym się na Ciebie nie rzucił. Boje się Ciebie więc po co miałbym kopać sobie grób?- Keizo zastanawiał się przez chwilę jak dużo powiedział przez sen... ale teraz przejął się czymś innym a dokładniej, Mizuki się go bał. Dlaczego? Czy aż tak chłopak był wrażliwy że wystraszył się go z powodu tamtej sprzeczki. Zwykle nie obchodziło go gdy ktoś się go bał ale tym razem była to osoba, która z nim mieszka. Mizuki nie powinien się go bać.



- Przepraszam - Ubrał się i wyszedł. Znów nic więcej nie mówiąc, pojechał na grób żony.





*~~~*



Minął ponad tydzień. Tamtego dnia, Keizo wrócił do domu w nocy i już do tematu nie powrócił. Pozwolił mu zostać. Później znów wybuchła między nimi awantura gdyż pewnej nocy gdy razem zasiedli przed telewizorem, starszy włączył wiadomości. Okazało sie że od ponad 2 dni jest poszukiwany a Eizo trafił do pudła za gwałt. Za gwałt?! Ale przecież on nie został zgwałcony, więc dlaczego Eizo trafił za gwałt? Zresztą to było średnio ważne... Tamtego dnia musiał się raczej użerać z właścicielem domu, który uparł się że go odwiezie. Sprzeczka nie trwała długo co zdziwiło Mizukiego, który podejrzewał że będzie musiał mocniej przekonywać go o swoim pozostaniu. O dziwo nic takiego nie wynikło. Trochę się posprzeczali po czym Keizo dał spokój i powiedział że chłopak może zostać tak długo jak chce.

Teraz rąbał drewno w lesie razem z mężczyzną. Od jakiegoś czasu zaczęli się dogadywać. Tak jakby Keizo starał się go zapewnić o tym że nie zrobi mu krzywdy? Zabierał go do lasu, rąbał z nim drewno, co na początku Mizukiemu wychodziło dość mizernie bo nie był tak silny, jak podejrzewał na początku ;



- Mizuki nie dasz rady. Rąbanie drewna to naprawdę ciężka robota a ty nie masz rąk tylko patyki. Jadę sam. - Już chciał wyjść jednak młody wyszedł za nim- Powiedziałem że jadę sam! Dotarło?!

- Nie drzyj się na mnie! Jadę z Tobą. Pomogę. Odwdzięczę ci się w ten sposób. Poza tym co jeśli do domu przyjdzie policja i mnie znajdą? Obiecałeś że mogę zostać!

- Możesz zostać co nie znaczy że będę Cię ukrywał wbrew prawu, bo wygląda to tak jakbym się porwał. Zostajesz!

Oczywiście stanęło na tym że nie został tylko wpakował mu się do fury i Keizo nic już nie powiedział tylko z politowaniem spojrzał na chłopaka i zabrał ich w góry.



Teraz starał się rozwalić jeden z kawałków na mniejsze. Siekiera znów utkwiła mu w połowie. Spojrzał na mężczyznę obok który rąbał już 30 kawał drewna. Jak on to do chuja to robił?! Ah... przecież to nie człowiek... tylko trol. Seksowny trol.. nie stop! Wcale nie jest...

-Hej!- Mizuki obejrzał się w stronę Keizo.- Rąbiesz to drewno czy śpisz?A zresztą. Już chyba wystarczy. Pokaż ile zrąbałeś- Podszedł do Mizukiego i jak przyszedł tak odszedł - Miałem nadzieję że tym razem narąbiesz więcej. Trzeba dorąbać jeszcze 5 kawałków. Skończ ten jeden a później zapakuj te do samochodu. - Keizo znów wziął się za swoją robotę a Mizuki zamiast dokończyć prace, patrzył na mężczyznę i na to jak jego mięśnie z każdym ruchem siekiery poruszają się pod bluzką. Nie mieli na sobie kurtek mimo mrozu bo po 10 minutach takiej roboty i tak robiło im się gorąco. W pewnej chwili Keizo przestał pracować. No i czemu przestałeś? Ja chcę jeszcze... chwileczkę. Boże, czy on właśnie złapał mnie na tym że mu się przyglądam?... O matko.. nie. Mizuki, który nawet nie chciał się upewniać w swoim przekonaniu że Keizo zauważył na sobie jego wzrok , odwrócił się nic nie mówiąc i po skończonej robocie zaczął zbierać kawałki drewna i zanosić je do paki ich Jeep’a. Ich? Skarcił się za tą myśl i przy ostatnim kawałku drewna, drzazga wbiła mu się w palec. Szlag by to! Jak on cholernie nie znosił drzazg. Pech chciał że akurat dziś zgubił w domu rękawiczki i pojechał z Keizo bez nich. Wsiadł do samochodu i próbował usilnie wyjąć drzazgę z palca, gryząc opuszek, łapiąc twardego kurdupla paznokciami ale kurdupel był za mały i postanowił pobyć sobie dłużej w palcu swej ofiary. Nawet gdy Keizo wsiadł już do auta i ruszył Mizuki wciąż siłował się z cholernikiem w swoim palcu. I kolejny pech tego dnia! Młodzieniec zamiast drzazgę wyjąć, złamał ją. Zaklął pod nosem i stwierdził iż już nawet tego nie rusza. Niech sobie to tam siedzi.. kiedyś musi wyjść.



*~~~*



- Przestań! Nie chcę. Auć! To boli!



- Przestań się rzucać to nie będzie boleć aż tak!



- No ale mówiłeś że nie będzie bolało aż tak a boli. Jezu! Nie ruszaj tym! Auaa



-Mam go wyjąć?



- Tak!



- No więc nie krzycz i dotrwaj do końca - Po kolejnych poczynaniach, Keizo w końcu wydłubał z palca Mizukiego drzazgę.



- Już?



- Taaaa.. czekaj. Trzeba to przemyć - Polał rankę na palcu wodą utlenioną na co młodzieniec znów warknął.



- To piecze!



- A co ma kurwa łaskotać?! Chciało Ci się biegać z drewnem bez rękawiczek to nie marudź.



- Ale to ty się uparłeś że wyjąć tego skurczybyka - Oburzył się Mizuki



- Bo byś dostał zakażenia gówniarzu. - Po skończonym zabiegu poszedł do kuchni umyć igłę i ręce.



- Nie zakleisz plastrem?



- Sam nie potrafisz? Poza tym to mała ranka i moim zdaniem lepiej byłoby gdybyś pozwolił oddychać skórze. Szybciej się zagoi.



- Tsss...- Mizuki zrobił minę typu „ nastolatka która właśnie dostaje wykład na temat tego jak ma się zachowywać“- I tak zakleję- Wystawił starszemu mężczyźnie język po czym po znalezieniu plastrów zakleił rankę.



- A gówno mnie to interesuje - Mimo tego że wciąż bywał nie miły to i tak zaczął więcej z nim rozmawiać, co bardzo Mizukiego cieszyło.





*~~~*



- Keeeiiiiizzooooooo.... - Zaczyna się. Boże czego ten chłopak znów ode mnie chce.. nie żeby mi to przeszkadzało, bo ostatnio nawet polubiłem Mizu... Mizu?Mizu?Mizu? Od kiedy zacząłeś zdrabniać jego imię kretynie.. Keizo idąc do pokoju uderzył się jeszcze z otwartej dłoni w głowę... jakby udowadniając sobie że to o czym przed chwilą pomyślał było nie do pomyślenia!



- Czego? - Wszedł do pokoju i stanął jak wryty. Mieszkał z tym chłopakiem od miesiąca ale jeszcze nigdy nie widział go w samym ręczniku. Niby co to takiego ale jednak widok ten trochę na niego podziałał przez co od razu wściekł się na siebie. Natychmiast pojawiły się wyrzuty sumienia.

*~~~*

- Co tak patrzysz? - Zdziwił się. Zawołał go tu żeby spytać, które spodnie może wziąć.



- Ubierz się.



- No właśnie o to chodzi że nie wiem, które spodnie mogę założyć



- Obojętnie! Ubierz się! - Wrzasnął i wyszedł z pokoju. Mizuki gdy tylko wykonał polecenie poszedł za Keizo.



- Co Ci jest? Ty też chodzisz po domu w ręczniku i jakoś nigdy nie robiłem Ci z tego powodu awantury



- Bo to mój dom! Mam prawo do tego! Ty nie!



- Dlaczego?



- Bo jesteś nikim! Zwyczajnie władowałeś mi się na łeb i muszę Cię znosić!- Zabolało. Potwornie zabolało. Robił sobie nadzieje że może Fukuda w końcu go polubił, choć trochę. Najwyraźniej mylił się. Keizo jakby dopiero teraz zauważył co powiedział. Pożałował, bo naprawdę nie chciał urazić tego chłopaka. Zaczął się obwiniać że na swoją żonę nigdy w życiu nie zareagował tak jak na niego! Wściekł się.. a kiedy się wściekał nie myślał. - Przepraszam. Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.



- Gówno mnie to obchodzi. Miałeś rację. Tylko zwaliłem Ci się na łeb ale spokojnie! Już się zbieram i wracam do miasta. Nie musisz mnie odwozić. Przejdę się - Mizuki ruszył w stronę sypialni chyba po kurtkę, a Keizo bijąc się z własnymi myślami poszedł za nim i najzwyczajniej w świecie go przytulił zaplatając swoje ramiona dookoła ramion chłopaka.



- Naprawdę przepraszam.



- Zabolało.



- Wiem. Poniosło mnie



- Dużo razy Cię tak jeszcze poniesie?



- Nie wiem. Wściekłem się. Naprawdę nie chciałem tamtego powiedzieć. - Mizuki odwrócił się w ramionach mężczyzny przodem do niego i wtulił. - Mizuki... - Przytulił go w ramach przeprosin i nie do końca był przygotowany do odwetu ze strony młodszego.

- Wiem. Tylko chwilę. Proszę. Jesteś mi to winien.



- No.. Dobrze- Zacisnął ramiona mocniej na chłopaku, opierając głowę na jego i wdychając zapach Mizukiego. Musiał przyznać sam przed sobą że spodobało mu się to. Tulenie chłopaka, jego obecność i przyznał też przed sobą że byłby nieszczęśliwy gdyby Mizuki teraz wyjechał. Właśnie miał go poprosić by został, gdy w pewnej chwili po całym domu rozległ sie dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć- Próbował się odsunąć.



- Nie! Jeszcze nie.- Niemal że z przerażeniem zacisnął swoje dłonie mocniej na koszuli Keizo.



- Muszę - Z lekką niechęcią wydostał się z objęć Mizukiego i ruszył do drzwi. Gdy je otworzył zastał przed nimi młodego mężczyznę. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Co to, to nie. Nie mam zamiaru niańczyć kolejnego faceta. Ledwo sie do Mizukiego przyzwyczaiłem. O nie!- Pan do kogo?



-Akihiko Suzuki. Szukam przyjaciela. Ma na imię Mizuki Kazuto i zaginął jakiś czas temu. Widział pan może tego chłopaka? - Mężczyzna pokazał Keizo zdjęcie.



- Keizo, kto to? - Zza drzwi wychylił się Mizuki. Nie wierzył własnym oczom. Jego przyjaciel, za którym tak tęsknił. Łzy zakręciły mu się w oczach i rzucił się na rówieśnika- Akihiko!- Zaczął go tulić a jego opierający się w tej chwili o framugę drzwi współlokator, nieświadomie zgrzytał zębami ze złości.



- Mizuki! Tak się cieszę że Cię znalazłem! Szukałem Cię cały czas. Boże, nareszcie. Ty idioto nie zdajesz sobie nawet sprawy jak ja się martwiłem! Eizo jest w więzieniu, podobnie jak Shisei i Yaeko. Nie masz się czego obawiać. Jezu dziękuję panu, że pan go znalazł - Akihiko doskoczył do Keizo i zaczął go wyściskiwać. Jednak mężczyzna ani drgnął. Mizuki zauważył że Keizo wręcz buzuje od środka wściekły na całą sytuacje. Czyżby był zazdrosny? Ah to wydało się mu się raczej niemożliwe. - Mizuki - Przyjaciel Mizukiego znów zwrócił się w jego stronę - Wrócisz ze mną do miasta prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz