piątek, 20 czerwca 2014

Ryzyko ( Aoiha )

 Przepraszam za błędy ^^
One-Shot Aoiha  ~ Hitomi 






                         *Uruha*





Dziś miałem rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Zostawić wszystko za sobą. Długo nad tym rozmyślałem, ale w końcu zdecydowałem się na wyprowadzkę. Zmianę pracy, otoczenia - wszystkiego.

Po kilku tygodniach szukania nowej pracy, w końcu ktoś zdecydował się ze mną porozmawiać. Tak więc, dziś miałem mieć pierwszą rozmowę o prace.

Kij z tym, że miała to być posada sprzątaczki w jakimś biurowcu. Tak, dobrze widzicie. Sprzątaczki. Pozmieniałem trochę swoje dane i najwyraźniej się nie pokapowali. Cóż, jestem dość podobny do dziewczyny, więc nie ma problemu.

W tym oto momencie wchodziłem do wieżowca, w którym może zdobędę pracę. Och błagam! Oby tak było.



I... dostałem tą pracę, a mym szefem został nijaki Yuu Shiroyama. Bardzo miły koleś.



*~~~*

Tydzień później







Matko, jak ta kobieta na mnie patrzyła. Czułem się strasznie nieswojo. Sara... z początku miałem nadzieję, że jakoś dogadam się z sekretarką mojego szefa, ale nici z tego wyszły. Na każdym kroku przeszywała mnie tym swoim lodowatym spojrzeniem. Ostatnio stała się wręcz wredna. W tym momencie miałem zamiar sobie z nią porozmawiać. Ta pinda drugi raz w tym tygodniu, specjalnie zapchała wszystkie toalety na piętrze i narobiła bajzlu w gabinetach. Skąd wiem że to ona? Ha, ha. Sama mi się przyznała:



- Słuchaj Koyoko! To że zdobyłaś tą prace, bo spodobałaś się szefowi, nie znaczy że możesz się tak opindalać.



- Nie opindalam się. Pracuje ciężko całymi dniami. Czego ty chcesz?



- Masz się odczepić od Pana Yuu.



- Słucham? Ja z nim...



- Co z nim? Powiedziałam wara. Jeszcze raz zobaczę, jak kręcisz tym swoim kościstym tyłkiem przed szefem, to zrobię Ci tutaj takie piekło, że będziesz musiała sprzątać 24/h.



- Ta jasne.



No a później sobie poszedłem. Pech chciał, że jeszcze tego samego dnia, coś wypadło mi przy drzwiach od gabinetu pana Shiroyamy. W momencie kiedy ja się schylałem, koleś wyszedł z gabinetu, a że ta pinda z piekła rodem, miała swoje biurko na przeciwko, więc wszystko widziała. Nie muszę chyba wyjaśniać, jak to się skończyło?

O wilku mowa! Z rozmyślań wyrwał mnie widok tej panienki. Rozmawiała z szefem, ale w tym momencie wszystko miałem gdzieś. Dosłownie. Czy mnie zwolnią, czy nie. Nie dam się poniżać, bo było dla mnie jasne, że ta kurduplowata żmija mnie obgaduje. Podszedłem do nich i bez jakiegokolwiek zastanowienia, przerwałem ich rozmowę i pchnąłem Sarę na ścianę.



- Mam Cię dość! Ile razy jeszcze specjalnie narobisz w tym biurze syfu, żeby mnie ukarać za coś, czego nie zrobiłem - W tym oto momencie się zdemaskowałem. Upss... gdy tylko zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem, umilkłem i puściłem Sarę, która z trudem łapała oddech.



- Panie Koyoko... zapraszam do mojego gabinetu. Chyba mamy ze sobą do porozmawiania. - Mój szef bez kolejnych słów, opuścił pomieszczenie i udał się do swojego gabinetu, a ja oczywiście- za nim. Za plecami usłyszałem jeszcze tylko śmiech kilku osób i głos Sary :

- Teraz Cię zwolni. Ha! Tak! Na pewno!



*~*

Gdy tylko wszedłem do gabinetu, od razu zdjąłem ten kompromitujący czepek z głowy.

- Panie Shiroyama. Przepraszam że skłamałem i że..

- Stop! Okłamał pan mnie, narobił mi wstydu przy pracownikach i rzucił się na panią Sarę. Jest pan zwolniony!

- Ale...- Kurde, przykro mi było. Tym bardziej, że w ciągu tego tygodnia zdążyłem nawet polubić swojego szefa. Przystojny był z niego koleś.

- Proszę opuścić ten budynek. Natychmiast. Jutro może się pan zgłosić po należne pieniądze.

- Dobrze. - Ukłoniłem się, po czym wyszedłem.

*~*

Do domu wróciłem wieczorem. Było mi głupio. Przebrałem się, umyłem, zjadłem posiłek. Niekoniecznie w takiej kolejności, ale to nieistotne. Kiedy miałem zamiar iść spać, usłyszałem że ktoś puka do moich drzwi. Może mi się przesłyszało. To było takie ciche pukanie. I znów. Tym razem głośniejsze.

- Idę, idę! - Otwarłem drzwi i od razu pożałowałem. To był mój ex, od którego tak uciekałem, przez którego musiałem zostawić rodzinę i wyjechać do innego miasta. Znalazł mnie. Mimo to.

- Ka..i.- Zająknąłem się

- Długo musiałem Cię szukać dziwko! - Rzucił mną o ziemie, a ja modliłem się w duchu o szansę ucieczki. - Ty gnojku. Ładnie to tak uciekać? - Wciąż stał nade mną. Kopnął mnie raz. Kolejny, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Przepraszam. Kai! Proszę przestań! Dość! - Mało mi to dawało. Miał mnie właśnie uderzyć po raz kolejny w brzuch, gdy z tego co zaobserwowałem, ktoś złapał jego rękę od tyłu i wygiął ją, omal jej nie łamiąc.



- Pan Yuu... – wybełkotałem, kiedy dostrzegłem kim jest druga osoba.



- Witam. Czy mam się pozbyć tego mężczyzny? - spytał jak gdyby nigdy nic, a po moim pozwoleniu wywalił Kai’a za drzwi, krzyknął mu kilka słów i zamknął je na klucz. - Przyjechałem, gdyż zapomniał pan z biura telefonu i portfela. Znalazłem pana adres i postanowiłem że zwrócę zgubę... widzę że dobrze, że się zjawiłem.



- Umm.. Tak - Pomógł mi się podnieść, po czym chwycił mnie pod ramię i zaprowadził w stronę kanapy.



- Kto to był panie Koyoko?



- Kouyou. - Poprawiłem go.



- Ah tak. Przepraszam. Kto to był, panie Kouyou? - Ponowił pytanie.



- Mój były, od którego uciekam od ponad miesiąca. Niestety, jak pan zdążył zauważyć, on pomimo to, znalazł mnie. - Po wypowiedzeniu słów spodziewałem się, że mężczyzna może mnie uderzyć. Zwyzywać od pedałów, ciot. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Z lekkim wahaniem, odwróciłem się w jego stronę.



- Zrobił coś panu? - Dotknął moich włosów i przeczesał palcami kosmyki. Chwileczkę... Boże ten mężczyzna dotyka moich włosów. Ah... opanuj się Kouyou. To zwykły gest koleżeński! - Zrobił coś panu? - Ah... zapomniałem mu odpowiedzieć.

- Nie... wszystko jest okej. Będę miał tylko parę siniaków. Nic więcej.

- Mogę zobaczyć? Mój ojciec był lekarzem ( od aut: nie wiem co prawda, kim z zawodu są/byli rodzice Aoi’a, ale w moim opowiadaniu, jego ojciec był lekarzem xD )

- Przejdźmy może na ty - W końcu nie byliśmy już w kontaktach pracodawca-pracownik.

- Dobrze ale zwracaj się do mnie Aoi, nie Yuu. Wolę Aoi.

- W porządku - Po chwili zastanowienia zdecydowałem się pokazać Aoi’owi brzuch i podwinąłem koszulkę. Aż mi się gorąco zrobiło kiedy mężczyzna dotknął mojej skóry. I kolejne dotknięcie. Kolejne. Matko czy ten mężczyzna chciał mnie zmolestować?

- Boli? - Dotknął miejsca które rzeczywiście zabolało więc syknąłem cicho i pokiwałem mu głową dając do zrozumienia że boli. - W porządku. Gdzie masz lodówkę?

- Na co lodówka?

- Trzeba przyłożyć lód.

-A..h..lodówka w kuchni, jak to lodówka.

- Dobrze, a kuchnia? - Spojrzał na mnie jak na idiote. No błagam was. Przecież to on zadaje głupie pytania.

- Do końca przedpokoju i na lewo- Wskazałem mu ruchem dłoni, a ten ruszył w wyznaczonym kierunku, już po chwili wracając z zamrożonym opakowaniem warzyw.

- Odsłoń.

- Sam to mogę zrobić. - Oburzyłem się.

- Odsłoń. - Ludzie. Dałby już spokój. Zdjąłem koszulkę całkiem i pozwoliłem mu przyłożyć opakowanie do siniaków.

- SSssss.. Zimne.

- Nawet tego nie skomentuję - I znów ten wzrok. Ludzie, co ja mówię nie tak? - Zostać z tobą na noc?

- Słucham?

- Wiesz.. ten twój chłoptaś. W każdej chwili może wrócić.

- Sugerujesz mi że ja mam sobie słodko kimać, a ty będziesz siedział przed drzwiami jak jakiś pies policyjny?

- Lub obaj pójdziemy spać a jak coś zacznie się dziać to się obudzę i Ci pomogę.

- Jakiś ty dobry. A jeszcze niedawno to mnie wylałeś z zimną krwią.

- Egrem. Zasłużyłeś sobie. Tak właściwie to o co poszło z tą Sarą?

- Nooo bo... ja na Ciebie patrzyłem dość często i...

- Czemu?

- Bo jesteś przystojny...- Nie czekając na jego rekcje postanowiłem mu wszystko opowiedzieć - nooo i Sara to zauważyła, więc się wściekła. Powiedziała, że mam przed tobą nie kręcić swoim kościstym tyłkiem bo pożałuje. No a później... pamiętasz, jak wypadł mi płyn do mycia okien przed twoim gabinetem i się po niego schylałem, a ty wtedy wyszedłeś i twój wzrok padł centralnie na...

- Twój tyłek.. haha tak. Pamiętam- Zaśmiał się, jednak ja wciąż wolałem na niego nie patrzeć.

- No i wtedy ona to zauważyła i się wściekła. Zaczęła się mścić i jak Cię nie było w biurze, to specjalnie robiła bałagan, albo zatykała toalety żebym zostawał po godzinach. Tak więc dzisiaj, jak znów narobiła bajzlu to nie wytrzymałem i rzuciłem się na nią... czego efektem było moje wydanie się i zwolnienie.

- Ah... Porozmawiam z nią na ten temat i może wrócisz do pracy, a teraz idź spać, a ja zostanę żebyś się nie bał.

- Ale kiedy ja się nie boję!

- Tak, tak. Ta kanapa się rozkłada?

- Nie ale możesz spać ze mną.

- Po tym czego się dowiedziałem? Sorry ale jestem hetero.

- Tchórz.

- Słucham?

-Powiedziałem tchórz. Boisz się spróbować. - Stanąłem na przeciw niego. Okej. Postanowiłem że postawie wszystko na jedną kartę. Boże, jak mi serce biło... pewnie mi da w pysk ale już nie mogę się wycofać.

- Przepraszam... co ty mi proponujesz? - Jego wzrok był wprost bezcenny.

Dobra. Ryzyk fizyk. Podszedłem do niego i korzystając z jego zaskoczenia zetknąłem nasze wargi. Przez chwile czułem się jak w koreańskiej dramie, czyli zetknięcie ust i nic więcej. Zero jakiegokolwiek ruchu. Tak nie może być! Chyba mi odbiło ale zacząłem mocniej napierać na jego usta i w końcu porządnie go pocałowałem. Aoi stał. Nie ruszał się, ale po chwili zaczął oddawać pocałunek. Zaczął oddawać! Matko! Myślałem że zacznę skakać ze szczęścia ale stałem twardo na nogach i pieściłem zachłannie jego usta. Tak jakby zaraz miało się to skończyć. Poczułem język napierający na moje wargi więc bez sprzeciwu uchyliłem usta, pozwalając je dokładnie zbadać. Lizał moje podniebienie a ja co jakiś czas ssałem jego język. Minęły jakieś 3 minuty a my oderwaliśmy się od siebie.

- Jestem hetero... - No myślałem wtedy, że go uderzę. Już miałem coś powiedzieć, ale powstrzymałem się, podarowując mu tylko swój szyderczy uśmieszek- ...ale skorzystam z twojego łóżka. - I nic już nie mówiąc pociągnął mnie w stronę sypialni. Resztę zachowam dla siebie. Powiem tylko tyle że...do niczego nie doszło. Jednak po tym zdarzeniu zaczęliśmy się do siebie zbliżać i jakoś się tak dziwnie złożyło, że wprowadziłem się do niego po miesiącu naszej znajomości a po kolejnym miesiącu mój Aoi, wyznał mi miłość. Dopiero tamtego dnia doszło do czegoś więcej, niż tylko robótka ręczna a mój facet przyznał wreszcie że nie jest do końca hetero.



3 lata później



- Kouyou!

- Co?!

- Gdzie jest pilot?!

- Nie wiem.

- Kou....

- No serio. Sprawdź w lodówce.

- Co?!

- No sprawdź - Aoi najwyraźniej posłuchał mojej rady i ruszył w stronę wysepki. Otworzył lodówkę i... ha! Miałem rację.

- Co on do cholery robił w lodówce?

- Jak ostatnio chciałeś się ze mną pieprzyć, a ja nie chciałem bo wolałem oglądać mecz... to żeś go tam schował...no a później i tak nie zobaczyłem tego meczu...

- Ah no już pamiętam. I jakie pieprzyć? Uruha. Ja się chciałem z Tobą kochać, a nie pieprzyć- Poprawił mnie po czym podszedł do mnie i złożył krótki pocałunek na moim policzku wypchanym w tej chwili chipsami.

- Nie nazywaj mnie tak. - Oburzyłem się

- No ale przecież ty jesteś śliczny Uruha. - Mruknął mi do ucha po czym sugestywnie położył mi dłoń na kolanie.

- Nie ważne. Nie prowokuj mnie. Dziś są powtórki mistrzostw i chcę je obejrzeć bo tydzień temu nie mogłem. - Spojrzałem na niego z mordem w oczach. Niestety mój chłopak niczym się nie przejmując sunął dłonią w górę. O nie! Co za dużo to nie zdrowo. Pacnąłem go w głowę po czym wstałem i poszedłem pod prysznic, uprzednio zamykając drzwi, bo założę się o dziesięć milionów, że jeśli bym tego nie zrobił to by tu wbił i wziął mnie pod prysznicem, na kiblu, koło kibla, na kranie, pod kranem, na podłodze, na ścianie. Wszędzie. A niby z niego jeszcze nie dawno taki hetero był. Koń by się uśmiał. Tak więc zamykając się przed facetem, którego tak mocno kochałem, ale którego niekiedy miałem dosyć, doszedłem do wniosku że czasem warto jest zaryzykować.





The End



Ostatnio natknęłam się w sieci na wzmiankę o tym że w opowiadaniach yaoi zwykle robią z Kai’a takie „ siedem nieszczęść“. Zwykle robią z niego osobę która albo jest gwałcona, albo bita, albo słodka, albo robią z niego opiekuna. Moim zdaniem to nawet do niego pasuje ale stwierdziłam że odbiegnę trochę od tego i zrobię z Kai’a brutala, który gwałci, bije, ćpa po kątach itd. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz